Let all the cries of Heraclitus, and all
Simonides’ dreary complaints and laments,
along with other ancient malcontents,
stoop-shouldered and sighing—let their tears fall
as they cross my threshold for this wake
to help me mourn my daughter, to seal
her casket. Help me, a father like a mother nightingale—
her nest discovered by a greedy snake—
who squawks and pecks and beats her wild wings
yet still cannot defend her chicks from jaws,
so like the jaws of Hell, opening and striking,
as I fly helpless off. Friends, don’t mock my caws
unless you want this feeble bird to fall
mid-flight, defying, this once, God’s laws.
Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe
I lamenty, i skargi Symonidowe,
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki, i rąk łamania,
Wszytki a wszytki za raz w dom się mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie,
Z którą mię niebożna śmierć rozdzieliła
I wszytkich moich pociech nagle zbawiła.
Tak więc smok, upatrzywszy gniazdko kryjome,
Słowiczki liche zbiera, a swe łakome
Gardło pasie; tymczasem matka szczebiece
Uboga, a na zbójcę coraz się miece,
Próżno! bo i na samę okrutnik zmierza,
A ta nieboga ledwe umyka pierza.
Prózno płakać” – podobno drudzy rzeczecie.
Cóż, prze Bóg żywy, nie jest prózno na świecie?
Wszytko prózno! Macamy gdzie miękcej w rzeczy,
A ono wszędy ciśnie! Błąd—wiek człowieczy!
Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować?